Matka mojej córki - Magdalena Majcher







Matka mojej córki - Magdalena Majcher

Wydawnictwo Pascal, 2017
Liczba stron: 384


Twórczość Magdaleny Majcher nie jest mi obca, miałam możliwość czytać jej poprzednią książką "Stan nie! błogosławiony". Tym razem autorka przedstawia nam swoje najnowsze dzieło "Matka mojej córki", które nie jest kontynuacją poprzedniej książki, ale ciekawym nowym projektem.

"Matka mojej córki" to opowieść o Ninie, która w wieku 16 lat zaszła w ciąże. Mamy możliwość poznać główną bohaterkę 16 lat później, jako dorosłą kobietę, która robi świetną karierę w bankowości i mieszka we Wrocławiu. Do rodzinnego domu ściąga ją nagła i niespodziewana śmierć ojca. To wydarzenie sprawia, że Nina zostaje zmuszona aby zmierzyć się ze swoją przeszłością i poukładać teraźniejszość na nowo.

Książkę Magdaleny Majcher czyta się szybko i bez większych problemów, pomimo przeplatających się wątków teraźniejszych z przeszłością. Autorka skradła moje serce przemycając opisy Wrocławia, który uwielbiam.
W książce poruszony jest ciekawy wątek, który na pewno przez wielu będzie różnie interpretowany, a mianowicie do czego jest w stanie posunąć się kobieta, aby spełnić swoje najskrytsze marzenie - posiadania dziecka, a z drugiej, jaki wielki wpływ mogą mieć rodzice, na swoje dziecko, które ślepo wykonuje ich zachcianki i manipulacje. Bo gdzie w tym wszystkim dobro dziecka? Dla wielu czytelników ten wątek może wydać się abstrakcyjny, niewiarygodny i nierealny, ale wydaje mi się, że wciąż aktualny a na pewno częściowo realny.

W wielu książkach, jeśli nie powiedzieć w większości, kobietę, która ma tarapaty wybawia z opresji przystojny mężczyzna! Na szczęście Magdalena Majcher postanowiła, że jej bohaterka Nina, musi sama stawić czoła teraźniejszości i przeszłości, i w tej kwestii żaden mężczyzna nie przybędzie jej na ratunek. I za to wielki ukłon w stronę Autorki.

Czuję niedosyt po zakończeniu! Z jednej strony jest, nie zostajemy zostawieni w zawieszeniu, ale z drugiej to takie nieskończone, albo nie dopowiedziane zakończenie, które otwiera drzwi do ciągu dalszego. Może Magdalena Majcher już coś szykuje dla nas?

Etykiety: , ,