Promyczek - Kim Holden

Wydawnictwo FILIA, 2016

Liczba stron: 543

Na pierwszy rzut oka pomyślałam sobie, że to będzie kolejne standardowe romansidło, choć coś mnie kusiło, może jednak warto? Ależ było moje wielkie zaskoczenie w czasie czytania, jak w tempie ekspresowym pochłaniałam kolejne strony książki. Kim Holden stworzyła najpiękniejsza postać literacką jaką do tej pory miałam okazję przeczytać. Jest to niezwykła opowieść o kobiecie, która emanuje ciepłem, dobrym humorem i wielkimi pokładami optymizmu, mimo, że jej życie nie należy do najłatwiejszych. Ale jak to ona pewnie by wtedy powiedziała, że przecież nie jest złe, inni mają gorzej.

Kate Sedgwick to cudowna, ciepła, bystra i inteligentna młoda kobieta, która dotychczasowe, nie zawsze kolorowe życie wiedzie w San Diego. Dostaje stypendium w Grant, w małym miasteczku w Minnesocie i postanawia w końcu z niego skorzystać.
W San Diego zostawia swojego przyjaciela Gusa, z którym kontaktuje się każdego dnia, są nierozerwalnie złączeni niezwykłą relacją.
W Grant, Kate poznaje nowych przyjaciół. Nie wybiera tych z półki "najbardziej popularnych, przebojowych, najbogatszych" itd. Wybiera raczej tych niezwykłych, nieprzeciętnych, nietuzinkowych. I okazuje się, że trafia na prawdziwych, wiernych i oddanych przyjaciół.
Główna bohaterka to kobieta, która lubi pomagać innym i ma bardzo duży dar do tego. Jest zawsze chętna pomóc innym, i nie ocenia, ale stara się wspierać tych, którzy tego potrzebują. Kiedy staje się częścią czyjegoś życia, jego życie się zmienia na lepsze pod wpływem, wskazówkami, motywacją i przebywania w jej towarzystwie.

Dlaczego Główna bohaterka nazywana jest Promyczkiem?
Gus to wszystko wyjaśnia: Rozmawiałeś z nią kiedyś? ... Jest modelowym przykładem optymizmu. Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron ... ale nimi żyje.

Kate przekazała swoim najbliższym kilka zasad, którymi warto kierować się w życiu. Myślę, że każdy z nas może śmiało z nich skorzystać i wdrożyć je w życie (a może nawet powinien?):

Zasada druga: Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. Wiem, że to banał i prawdopodobnie myślicie, że przeczytałam to na jakiejś nalepce na zderzaku (chociaż, jeśli się zastanowić, to pewnie tak było), ale to prawda. Do dzieła!
Zasada trzecia: Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę. Spóźniajcie się czasem i cieszcie się chwilą, tym, co jest i tym, co może być.
Zasada czwarta: Nie osądzajcie się nawzajem. Każdy ma coś na sumieniu. Pilnujcie tylko swoich spraw i nie wtykajcie nosa w cudze, no chyba, że zostaniecie zaproszeni. A kiedy to się stanie, pomagajcie zamiast osądzać.
Zasada piąta: Tańczcie do upadłego.
Zasada szósta: Stwórzcie legendę. Muzyka sprawia, że świat jest wspaniałym miejscem.
Zasada siódma: Traktujcie przyjaciół jak rodzinę.
Zasada ósma: Pozwólcie sobie kochać. Każdą komórką swojego jestestwa.
Zasada dziewiąta: Poświęćcie czasem trochę czasu na obejrzenie zachodu słońca. Dodatkowo będzie dobrze, jeśli zrobicie to z kimś bliskim.

Wiele takich książek istnieje: z trudnym losem i z chorobą w tle.
Ta jednak daje coś więcej, pokazuje piękne, pozytywne i szczere podejście do życia. Nie ma tam użalania się nad sobą, jęczenia, marudzenia. Jest akceptacja tego co daje życie i wyciąganie z niego jak najwięcej tych pięknych pozytywnych momentów.  Wprowadzenie do własnego życia zasad Kate sprawi, że życie nabierze lepszych, optymistycznych i pięknych barw.

Czy tacy ludzie jak Kate istnieją? Mam nadzieję, że tak, bo chciałabym choć przez chwilę móc obcować i uczyć się o takiej osoby jej podejścia do życia, nie patrzenia na "co inni powiedzą", nie wypełnianiu woli innych tylko życia według własnych decyzji.

To co zaczynamy show?

Etykiety: , ,